Dlaczego wypadek Alonso był poważniejszy niż to mogło się wydawać?

“To był zwyczajny wypadek, jakie zdarzają się w trakcie testów” – z takim wyjaśnieniem wczorajszego wypadku Fernando Alonso zostawił nas Eric Boullier. Menadżer kierowcy dodał, że prawdopodobną przyczyną był mocny, tylny wiatr w zakręcie numer trzy, który przeszkadzał dziś kierowcom.

Niestety dla McLarena nic z tych rzeczy nie pasuje do tego, co wydarzyło się wczoraj na torze w Barcelonie tuż przed przerwą obiadową – od początku nie pasowało. Pierwsze raporty mówiły o poważnym uderzeniu w zakręcie numer cztery. Tej wersji szybko zaprzeczyły pojawiające się w sieci zdjęcia prezentujące praktycznie nienaruszony bolid McLarena, zaparkowany przy murze.

Kolejnym niepokojącym sygnałem był komunikat FIA w sprawie stanu zdrowia kierowcy, który po badaniach w centrum medycznym na torze został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w celu wykonania dalszych badań. Pierwsza informacja w dużym skrócie mówiła, ze Alonso jest przytomny, ale z powodu szoku otrzymał sporą dawkę środków uspokajających. Nie przypominam sobie, aby tego typu detale dotyczące “pierwszej pomocy” udzielonej kierowcy były przekazywane do publicznej wiadomości.

Im dalej w las, tym jeszcze ciemniej. Sebastian Vettel, który jechał bezpośrednio za Alonso przyznał, że Alonso jechał dość wolno bo około 150 km/h w sekcji, w której bolidy podróżują zwykle o około 90 km/h szybciej. Z kolei Jenson Button na Twitterze wspomniał o wypadku z bardzo dużą prędkością.

Eric Boullier w rozmowie z telewizją Sky Sports zaprzeczył plotkom, że przyczyną wypadku było zasłabnięcie kierowcy. Dzisiejsza La Gazzetta pisze, że jedno zdarzyło się kierowcy w bolidzie, a kolejna dwa w śmigłowcu…


Warto przyjrzeć się faktom. Alonso bez najmniejszego problemu pokonał zakręty numer 1 i 2, a do wypadku doszło na wyjeździe z zakrętu numer 3. Kierowca dwukrotnie uderzył w betonową bandę okalającą tor i przy pierwszym uderzeniu czujnik przeciążenia zarejestrował wartość 30G, co od razu zaalarmowało służby ratownicze. Bardziej od wartości maksymalnej niepokoić może informacja, że Alonso był wystawiony na działanie przeciążenia powyżej 15G trwającego przez ponad 54 milisekundy.

Kierowca nie był w stanie samodzielnie opuścić bolidu, w czym pomogły mu dopiero służby porządkowe oraz zespół medyczny, który pojawił się przy bolidzie.


Cała obsługa pracowała przy rozbitym samochodzie w gumowych rękawicach, mimo, że lampka nad głową kierowcy pokazywała, że system ERS nie jest uzbrojony. Warto jednak pamiętać, że każdy bolid posiada przycisk umieszczony przed kokpitem, służący do awaryjnego odcięcia zestawu baterii od układu zasilania. Nie można wykluczyć, że taka operacja została wykonana przez pracownika toru, który jako pierwszy pojawił się przy rozbitym bolidzie.

Liczba uszkodzeń jest niewielka, jeśli weźmiemy pod uwagę zaprezentowane powyżej liczby. Zniszczone przednie skrzydło oraz zerwane zawieszenie w tylnym prawym kole, to jedyne, co można zauważyć przeglądając opublikowane do tej pory materiały.


Na lewej przedniej oponie, na jednym ze zdjęć opublikowanych przez hiszpański dziennik Marca, widać ogromne przetarcie. Ślady hamowania są również widoczne na torze, co sugeruje, że przednie koła w bolidzie przed wypadkiem zostały zblokowane. Świadoma reakcja kierowcy na rozwój wydarzeń czy usterka, która mogła być przyczyną całego nieszczęścia?


Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe fakty jedynym wytłumaczeniem tak poważnych konsekwencji niedzielnego wypadku jest praktycznie zerowy kąt, pod jakim MP4-30 uderzył w betonową bandę. Przy tego typu uderzeniu nie działa żaden z mechanizmów amortyzujących. Koła całą siłę uderzenie przekazują przez zawieszenie do podwozia, elementu, do którego przymocowane jest siedzenie kierowcy.



Jedyne, co pozostaje niewyjaśnione w tej kwestii, to powód, dla którego Fernando Alonso opuścił to i znalazł się w bliskim sąsiedztwie betonowej bandy. Milczenie McLarena oraz zakończenie jazd MP4-30 mimo planowanego pojawienia się Jensona Buttona na torze mogą sugerować, że prawdziwa przyczyna wypadku kryje się w nowej konstrukcji.

Cieszyć mogą informacje, które dotarły o poranku ze szpitala. Z komunikatu przekazanego przez rodzinę wynika, że Alonso miał spokojną noc i jeśli kolejne badania nie wykażą niczego niepokojącego, to kierowca jeszcze dziś zostanie wypisany.