Marussia strącona ze stołu przez konkurencję

Kilkanaście godzin temu wydawało się, że zespół Marussia przeszedł najtrudniejszy odcinek drogi prowadzącej z powrotem na tor. Wyjście z upadłości oraz widmo poważnych inwestycji dawało nadzieję, że wysiłki niewielkiej grupy osób nie poszły na marne. Ostatnią przeszkodą, która stała na drodze do odrodzenia się zespołu była zgoda wszystkich pozostałych uczestników mistrzostw na wykorzystanie przez Manor GP zeszłorocznego bolidu w sezonie 2015.

Wstępnie zespoły wyraziły zgodę na takie rozwiązanie, jeszcze w czasie gdy w grze był również Caterham. Jednak gdy doszło do formalizacji tych ustaleń, w czasie dzisiejszego spotkania grupy strategicznej w Paryżu, pojawiły się głosy sprzeciwu.

Z informacji, które przekazał Ralf Bach, korespondent niemieckiego Sport Bilda wynika, że z przysługującego prawa veta skorzystał zespół Force India, ale przeciwny takiemu rozwiązaniu miał być również Bernie Ecclestone oraz przedstawiciele zespołów Red Bull, Toro Rosso, Sauber oraz Lotus. Najczęściej powtarzanym powodem, stojącym za głosem sprzeciwu, miały być względy bezpieczeństwa.

Gdyby prośba zespołu Marussia przeszła przez grupę strategiczną, wówczas pochyliłyby się nad nią wszystkie zespoły, jednak do tego nie dojdzie.

Czy przy takim obrocie sprawy projekt Manor GP ma jakiekolwiek szanse powodzenia? Jeśli nie dojdzie do jakiegoś niespodziewanego zwrotu akcji, szansę na powrót na tor w 2015 określiłbym jako bliskie zeru. Dlaczego? Nawet jeśli znalazłby się odpowiedni budżet, to organizacja zaplecza technologicznego i zgromadzenie odpowiedniego personelu, który byłby w stanie zrealizować projekt na sezon 2015, wymaga znacznie więcej czasu niż ten, który pozostał do weekendu wyścigowego w Melbourne. Przypomnę jedynie, że oprócz modelu nowego bolidu, który miał zostać wykorzystany do testów w tunelu aerodynamicznym sprzedano na aukcji również sporą część wyposażenia fabryki, niezbędną do wytworzenia podstawowych komponentów. Wspomniany model bolidu został sprzedany za zaledwie 2200 dolarów.

Nawet pozytywne rozpatrzenie prośby przez obie wspomniane instancje stawiałoby cały projekt pod dużym znakiem zapytania. Manor GP dysponuje w tym momencie jedynie dwoma zeszłorocznymi bolidami, którymi ścigali się kierowcy zespołu Marussia. Trzeci uległ całkowitemu zniszczeniu w tragicznym w skutkach wypadku podczas zeszłorocznego GP Japonii. Wspomniane bolidy są pozbawione jednostek napędowych, które na wyraźne żądanie Ferrari wróciły do Maranello. Produkcja zapasowej maszyny byłaby niezwykle trudna, bo większość wyposażenia fabryki została sprzedana przez syndyka.

Jeśli do tego dodamy brak umowy na dostawę jednostek napędowych, porozumień z dostawcami części zamiennych oraz wykwalifikowanego personelu do obsługi całej operacji wyścigowej, to stopień trudności zadania jakim jest powrót na tor określiłbym jako bardzo wysoki. Nadzieja jednak pozostawała, szczególnie, że w nowy projekt zaangażowani byli John Booth oraz Graeme Lowdon, ludzie, którzy mając wiedząc co pozostało po poprzednim zespole, musieli mieć pomysł jak to wszystko ponownie wprawić w ruch. Dzisiejsza decyzja grupy strategicznej całkowicie przekreśla ich kilkumiesięczne działania.