Haas i Ferrari uratują Marussię?

Wstrzymana aukcja samochodów oraz sprzętu należącego do zespołu Marussia, później jej całkowite odwołanie, to sygnały, które wskazywały, że przyszłość ekipy z Banbury nie jest całkowicie przesądzona. Według różnych źródeł, tajemniczym inwestorem, który może przejąć cały biznes jest Gene Haas.

Nie bez powodu użyłem słowa “cały”, bo mówi się, że Haas przejął siedzibę zespołu oraz zakontraktował wielu inżynierów pracujących dla zespołu Marussia. Z tego punktu widzenia jedyną przeszkodą, aby wystartować w mistrzostwach w zbliżającym się sezonie są samochody. Te jak wiadomo oraz cała własność intelektualna zespołu Marussia są obarczone sporym długiem. Oficjalnie mówi się o kwocie 31 milionów euro, ale warto pamiętać, że jeśli zespół pojawi się w mistrzostwach to otrzyma od FOM kwotę zbliżoną do 40 milionów euro. Dodatkowo sporą część wspomnianego długu stanowią zobowiązania wobec Ferrari, dotyczące dostawy jednostek napędowych.

W całej sytuacji kluczową rolę może odegrać włoski producent, który bez Marussi na torze zostanie z jednym zespołem satelickim, a to w kontekście rozwoju nowych jednostek napędowych nie będzie dobre położenie. Uruchamiając zeszłoroczne bolidy zespołu Marussia, które według sprawdzonych informacji mają czekać spakowane w Abud Dhabi, Haas może niewielkim kosztem zebrać bardzo cenne doświadczenia.