Co kryje się pod regułą trzeciego samochodu?

Kłopoty finansowe Caterhama oraz Marussi mocno przybliżają nas do idei nazywanej regułą “trzeciego samochodu”. Takie rozwiązanie miało się pojawić w umowie zawartej pomiędzy FOM, a zespołami. Niejasne na chwilę obecną jest, czy wszystkie zespoły będą miały obowiązek dostosowania się do nowych reguł, czy dotyczyć one będą jedynie najbogatszych w stawce. FIA wykluczyła możliwość narzucenia tej idei, sugerując, że nie ma podstaw by egzekwować takie zachowanie od zespołów.

To nie koniec wątpliwości dotyczących nowego scenariusza, bo wczorajsza wypowiedź Ecclestone’a dla Daily Mail sugeruje, że pod regułą wprowadzenie trzech samochodów tak naprawdę kryją się samochody klienckie.

“Mogliby dostarczyć trzeci samochód dla kogoś innego. Dla przykładu jeśli Sauber będzie chciał zrezygnować, zespół może podpisać umowę z Sauberem. Ferrari może powiedzieć: “damy wam samochód i wszystko co się z tym wiąże i chcemy, żebyście umieścili na nim tego sponsora. Macie swoich, ale chcemy również tego oraz weźcie tego kierowcę”. Zespół przy takiej umowie nie odejdzie, prawda? Gdyby Red Bull się zdecydował, mógłby dać samochód Caterhamowi i rozwiązać ich problem.”

Rozwiązanie na pozór ciekawe kryje w sobie kilka pułapek. Pierwsza i najważniejsza – zespół kliencki nie będzie miał statusu konstruktora, a co za tym idzie, nie będzie mógł otrzymywać dotacji z tytułu podziału zysków. Dla wielu zespołów jest to szkielet budżetu, wokół którego cała operacja wyścigowa jest budowana. Oczywiście fakt otrzymania gotowego pakietu w postacie oklejonego samochodu z równie oklejonym kierowcą znacznie zmniejsza koszty prowadzenia operacji wyścigowej, ale zespół nadal będzie zmuszony to poszukania własnych środków w umowach ze sponsorami. Czy zespół działający na takich zasadach zdoła zgromadzić wystarczające wsparcie, skoro McLaren, legenda torów, ma problem ze znalezieniem tytularnego sponsora?

Do rozwiązania pozostaje również kwestia, czy zespół kliencki będzie mógł posłać na tor dwa bolidy. Posiadane dwóch samochodów na torze oznacza sporą przewagę nad rywalami, dysponującymi jedną maszyną. Dwukrotnie większa ilość danych, rozdzielenie programu przygotowań, możliwość sprawdzenia różnych rozwiązań – to wszystko pomaga w przygotowaniu optymalnego pakietu na sobotnie oraz niedzielne zmagania. Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, by Sauber mógł obsługiwać bolidy Ferrari oraz McLarena. Producenci z pewnością nie na takie rozwiązanie nie zgodzą.

W całej sprawie pojawia się coraz więcej głosów, że próba ratowania zespołów jest w rzeczywistości próbą ratowania kontraktów, jakie FOM podpisał z FIA oraz organizatorami wyścigów. Pojawiają się kolejne informacje, że jeśli liczba bolidów spadnie poniżej 18 (niektóre źródła mówią o 20), FIA będzie mogła odzyskać prawa komercyjne do serii. W umowach z organizatorami minimalna liczba bolidów określona została na 16. Jesteśmy niebezpiecznie blisko tej granicy…

Paradoksalnie to właśnie status konstruktora i ewentualna wypłata z kasy FOM może pomóc w uratowaniu zespołu Marussia. Mimo złożonego wniosku o upadłość właściciel zespołu szuka osób zainteresowanych przejęciem stajni. Dzisiejszy The Telegraph donosi, że poważna oferta, szacowana na 55 milionów funtów jest na stole, ale Andrei Cheglakov nie jest z niej specjalnie zadowolony. Dla uzupełnienia dodamy jedynie, że jeśli Marussia utrzyma 9 miejsce w klasyfikacji konstruktorów, to po zakończeniu sezonu do kasy zespołu wpłynie kwota rzędzu 30-40 milionów funtów. Baljinder Sohi, będący przedstawicielem potencjalnych właścicieli, przyznał w rozmowie z brytyjskim dziennikiem, że umowa jest bliska podpisania.

“Jesteśmy bardzo blisko podpisania umowy. Jednak cena musi być odpowiednia. Złożyliśmy poważną ofertę i zobaczymy, co się wydarzy.”

Najbliższy tydzień i zbliżający się weekend wyścigowy powinny dostarczyć nam kolejną porcję informacji, elementów, które złożone w całość pomogą nam zrozumieć wszystkie zakulisowe posunięcia. Jeśli Marussia ogłosi upadłość, wizja wprowadzenia samochodów klienckich wkrótce stanie się rzeczywistością. Jednak czy zespoły takie jak Sauber, z wyścigowym DNA wszczepiony w najmniejszy element konstrukcji bolidu, zdecydują się porzucić dotychczasową rolę i stać się jedynie klientami? Za chwilę może się okazać, że posunięcie Petera Saubera będzie języczkiem uwagi, bo od jego zachowania będzie zależało, czy FOM utrzyma prawa komercyjne do serii. Pójście śladem Caterhama oraz Marussi i wycofanie się z rywalizacji w dwóch najbliższych wyścigach oznaczałoby, że FIA odzyska całkowitą kontrolę serią. Pytanie tylko, czy wobec chorego modelu biznesowego sportu byłoby to dla niego ratunkiem, czy też oznaczało całkowitą katastrofę?