Nowy nos Mercedesa nie przeszedł testów zderzeniowych

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej Lewis Hamilton zaprzeczył, że Mercedes przywiózł na pierwszy wyścig sezonu jakieś znaczące poprawki. Mimo tego niemiecki serwis Auto Motor und Sport sugeruje, że ekipa z Brackley przywiozła na Albert Park znaczny pakiet, obejmujący boczne wloty powietrza, pokrywę silnika oraz nowy, krótszy nos. Szacowana poprawa to około 0,2 sekundy na okrążeniu.

Niestety kierowcy będą mieli do dyspozycji jedynie część wymienionego pakietu, ponieważ nowa konstrukcja nosa nie przeszła testów zderzeniowych. Według Schmidt’a projekt ma być tak ambitny, że niektórzy eksperci sugerują, że wręcz niemożliwy do zrealizowania w ramach regulaminu technicznego. Podstawą ma być zdecydowanie krótszy nos, który (patrząc od góry) nie zachodzi na przednie skrzydło. Takie rozwiązanie ma znacznie poprawiać przepływ powietrza w przedniej części samochodu. Wyzwaniem dla inżynierów jest opracowanie mocowania przedniego skrzydła, które będzie dostatecznie wytrzymałe, a jednocześnie spełni wszystkie wymagania regulaminu technicznego.

W artykule czytamy jednocześnie, że Mercedes odniósł pierwsze ważne zwycięstwo, zanim sezon jeszcze się na dobre rozpoczął. FIA po wysłuchaniu przedstawicieli zespołów w kwestii dodatkowej klatki, zabezpieczającej turbinę na wypadek awarii, nakazała zespołowi Ferrari wdrożenie takiego rozwiązania w F14T. Włoski zespół stał do tej pory na stanowisku, że sama obudowa turbiny, specjalnie wzmocniona doskonale spełni swoją rolę. Tym razem jednak przedstawiciele federacji nie ugięli się pod argumentami inżynierów z Maranello i obowiązkowa osłona ma się pojawić w ciągu kilku najbliższych wyścigów. Według nieoficjalnych informacji, Ferrari przygotowało taki element, ale w rozmowach z FIA stara się maksymalnie opóźnić moment wprowadzenia nowej osłony. Stawką w tej grze były dodatkowe dwa lub trzy kilogramy, bo tyle mają ważyć dodatkowe wzmocnienia.