Dlaczego Red Bull żądał odebrania 162 punktów Mercedesowi?

Można było się spodziewać, że pierwszy weekend wyścigowy po ogłoszeniu przez Trybunał Arbitrażowy FIA wyroku w sprawie testów przyniesie nowe informacje. Niemiecki Auto Motor und Sport bardzo szczegółowo opisuje jakiej kary dla Mercedesa domagał się zespół Red Bulla i na jakiej podstawie opierał swoje żądania.

Protest w sprawie testów złożyły zespoły Red Bull oraz Ferrari, ale to ekipa z Milton Keynes była stroną, która zdecydowanie mocniej naciskała na FIA. Świadczyć może o tym chociażby ilość dokumentacji, do2starczonej na proces przez obie stajnie. Włoski zespół przygotował jedynie trzy strony raportu, a Red Bull wyraził swoje stanowisko w osiemnasto stronicowym opracowaniu, pełnym symulacji oraz wykresów.

Specjaliści z Milton Keynes wyliczyli, że test, w perspektywie całego sezonu, da niemieckiej stajni 162 dodatkowe punkty w klasyfikacji konstruktorów. Właśnie taka liczba, według Red Bulla, powinna zostać odjęta z konta Mercedesa. Skąd się wzięły tak dokładne szacunki?

Pierwszym czynnikiem, który wzięto pod uwagę było tempo samochodu. Z symulacji przeprowadzonych przez Red Bulla wynikało, że bolid Mercedesa znacznie przyspieszył. Biorąc pod uwagę liczbę punktów zdobytą przed i po teście, wyliczono, że współpraca z Pirelli dała w tym elemencie dodatkowe 1,4 punktu na samochód. Mnożąc to przez liczbę samochodów (2) oraz liczbę wyścigów po teście (14) otrzymano w zaokrągleniu 39 punktów.

Na kolejnych stronach opracowania znalazło się wyliczenie dotyczące zużycia opon. Tutaj bezsprzecznie Mercedes zyskał najwięcej. Wiedza na temat zużycia opon według Red Bulla miała dać niemieckiemu zespołowi aż 4,4 punktu na samochód. Przeprowadzając podobne wyliczenia jak poprzednio otrzymamy 123 dodatkowe punkty w skali całego sezonu. Obie wartości dodane do siebie dają w sumie 162 punkty.

Oprócz powyższych wyliczeń raport Red Bulla wskazywał również na korzyści z przejechania dystansu trzech wyścigów, w postaci poprawy niezawodności oraz możliwości dopracowania techniki zamiany opon. Jednak, jak mogliśmy się przekonać ani te, ani inne, prezentowane wcześniej argumenty, nie trafiły do sędziów trybunału.