Test Ferrari również pod lupą FIA. Dlaczego?

W piątek FIA w krótkiej notce medialnej, opublikowanej na stronie internetowej poinformowała, że przedmiotem toczącego się dochodzenia w sprawie testów, obok zespołu Mercedesa jest również Ferrari. Dla wielu osób może być to informacja zaskakująca, bo przecież włoski producent, obok Red Bulla, złożył protest w tej sprawie. Dlaczego również Ferrari znalazło się pod lupą federacji, skoro już wiemy, że w teście wykorzystano bolid z 2011 roku?

Kluczem do odpowiedzi na to pytanie jest list, który 27 kwietnia 2012 roku firma Pirelli wysłała do wszystkich zespołów. Był on bezpośrednio związany z sytuacją, w której włoski producent pozyskał od zespołu Lotus bolid do testów. Czołowe zespoły wyraziły w tym czasie szereg obaw, dotyczących głównie możliwości osiągnięcia przez zespół z Enstone znaczących korzyści, płynących ze wspomnianej współpracy. Firma Pirelli wychodząc na przeciw tym spekulacjom, zobligowała się spełnić szereg warunków, które zapewnią, że dane zebrane w czasie testów nie wyciekną poza wąskie gron inżynierów pracujących dla włoskiego producenta opon.

Obsługą bolidu testowego miał się zajmować zespół mechaników Lotusa obsługujący pokazy, co miało dać gwarancję, że mechanicy wyścigowi nie zyskają żadnej dodatkowej wiedzy. System Atlas, wspierający proces zbierania danych, miał być dostępny jedynie dla inżynierów Pirelli i dodatkowo zabezpieczony przez niemiecką firmę RennWerk. Każda z osób pracujących przy samochodzie miała mieć zapewniony dostęp jedynie do małego wycinka informacji, potrzebnego do wykonania podstawowych czynności. Przed każdym planowanym testem wszystkie zespoły miały otrzymać szczegółowe informacje dotyczące programu, jaki zostanie wykonany każdego dnia. Dodatkowo każdy zespół miał mieć możliwość wysłania swojego obserwatora na test i nawet w tym przypadku pojawił się szereg ograniczeń typu: możliwość rozmowy tylko z wyznaczonym przedstawiciele Pirelli, brak możliwości wejścia do garażu czy określone pory, w których można wyjść na obiad. Każdy z zespołów miał otrzymać raport z testów, jednak nie wcześniej niż przed upływem tygodnia od ich zakończenia. Pełną treść listu znajdziecie na blogu Adama Coopera…

Powyższe zapewnienia, zawarte w oficjalnej korespondencji przekazanej zespołom warto zestawić i informacjami o testach zorganizowanych z udziałem Ferrari czy Mercedesa. W obu przypadkach pojawia się szereg nieścisłości i nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że obsługą włoskiego samochodu podczas testu zajmował się zespół Corse Clienti, to i tak wiele warunków przedstawionych w liście nie zostało spełnionych. Dużą winę za ten stan rzeczy ponosi bez wątpienia firma Pirelli, ale również oba zespoły dołożyły po sporej cegiełce do całej masy zastrzeżeń. Każda ze stron musiała mieć świadomość, że takie działania mogą pociągnąć za sobą konsekwencje, ale mimo wszystko testy doszły do skutku.

Zastanawiający jest również fakt, że podczas piątkowej konferencji prasowej Paul Hembery nie podał nazwy drugiego zespołu, który obok Mercedesa skorzystał z okazji przejechania sporej liczby kilometrów testowych. W odpowiedzi na pytanie jednego z dziennikarzy usłyszeliśmy, że to “poufne”. Czy włosi mają coś jeszcze do ukrycia? Mercedes z kolei zapewnia, że nie czynił żadnych działań, aby ukryć fakt udziału w testach, ale jak wytłumaczyć fakt, że obaj kierowcy zespołu w niedzielę wsiedli na pokład samolotu wylatującego z Barcelony, bo kilkanaście godzin później wrócić na Circuit de Catalunya.