Bzdura roku: F1 traci wiarygodność

Sezon dopiero się rozpoczął, a już pojawiły się niepokojące komentarze dotyczące wiarygodności F1. Wszystkiemu winne są niesamowicie trudne do przewidzenia wyniki, spowodowane głównie zmianami regulaminu oraz oponami Pirelli. Dziwnym zbiegiem okoliczności głos w tej sprawie zajmują jedynie przedstawiciele bardziej zamożnych zespołów, którzy zwyczajnie nie mogą poradzić sobie z nieco “biedniejszymi” rywalami na torze.

Fernando Alonso w jednym z ostatnich wywiadów dla stacji CNN powiedział:


“To fantastyczny sezon, niesamowicie nieprzewidywalny. Myślę, że niespodzianki cieszą kibiców i dobrze wpływają na oglądalność, a to pozytywnie wpływa na sport skupiając uwagę na wyścigach.

Z drugiej strony możemy stracić wiarygodność. Nie możemy stracić tego, że najlepsze zespoły, najlepsi kierowcy, najlepsze strategie i tak dalej, wygrywają wyścigi. W tym momencie wygląda to tak, że każdy może wygrać i nie liczy się talent, zespół, forma – to jak loteria.

Musimy mieć pewność, że jeśli wygrywasz wyścig, to dlatego, że zrobiłeś coś lepiej. W tym momencie nie jestem pewien, czy to jest jasne dla każdego.”

Wcześniej pojawiały się również sugestie, że kibice mogą czuć się nieco zagubieni i całkowicie nie rozumieją obecnej sytuacji, w której brakuje zdecydowanego lidera. Bzdury, bzdury, bzdury…

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to frustracja osób, które wypowiadają takie słowa. Alonso zdaje się mówić, że skoro wydajemy 300 milionów euro rocznie i przegrywamy, to jedyne, co można zrobić, to zmienić zasady gry. Za wszelką cenę trzeba przywrócić stary porządek, w którym podium jest zarezerwowane dla trzech, góra czterech zespołów. Wyobrażam sobie, że nie bez znaczenia w całej sytuacji jest również coraz gorsze samopoczucie sponsorów, którzy postawili swoje pieniądze na dużych graczy. Santander inwestuje rocznie w Ferrari więcej niż wynosi budżet niejednego zespołu w stawce, więc jego przedstawiciele mają prawo czuć się rozczarowani.

Jeśli coś może pozbawić F1 wiarygodności, to właśnie takie wypowiedzi, które w pewnym sensie sugerują, że sportowa rywalizacja i uczciwe zasady, jednakowe dla wszystkich, nie są głównymi ideami przyświecającymi królowej sportów motorowych. Są one równie nie na miejscu, jak próba tłumaczenia ewentualnych zmian zagubieniem kibiców. Widać, że wiele osób, tam na górze, straciło kontakt z rzeczywistością, bo dzisiejszy kibic jest bardzo dobrze wyedukowany i doskonale rozumie mechanizmy, które zmieniły obraz ścigania. Dobre wyniki Williamsa, Lotusa czy Saubera nie przyszły od razu. To wynik dłuższego procesu, który dokonał się na naszych oczach. Procesu, w którym najważniejszej roli nie odegrały pieniądze, ale ludzie.