#BloodyF1

Kilka dni temu ruszyła sprzedaż biletów na tegoroczne GP Bahrajnu. Decyzja o rozegraniu wyścigu, mimo krwawych zamieszek wzbudza wiele kontrowersji. Media głównego nurtu nie przekazują zbyt wielu informacji dotyczących aktualnej sytuacji, stąd tytułowe #BloodyF1. Właśnie takim tagiem oznaczane są informacje na Twitterze, w których możemy znaleźć zdjęcia oraz materiały wideo prezentujące to, co dzieje się na ulicach Manamy oraz wielu innych miast.

Obrazek, które świetnie oddaje obecną sytuację (fot. @AliCartoon)

Gorącą atmosferę zaostrzył sobotni “incydent”, w którym zginął 22 letni dziennikarz. Cudzysłów w poprzednim zdaniu znalazł się nie przypadkiem, bo według informacji podanych przez Bahrain Center for Human Rights mieliśmy do czynienia z egzekucją. Nie chcę wnikać w tło konfliktu, bo zwyczajnie nie posiadam na ten temat wystarczającej wiedzy, ale obrazki, które dziś zobaczyłem utwierdziły mnie w przekonaniu, że ludzie stojący u steru powinni jeszcze raz przemyśleć decyzję o rozegraniu wyścigu.

Jeszcze w połowie lutego Shaikh Salman bin Isa Al Khalifa, szef Bahrain International Circuit powiedział:

Bezpieczeństwo wszystkich krajan, expatów i zagranicznych gości jest stałym priorytetem Królestwa. W danej chwili koncentrujemy się, aby zorganizować, tutaj, na Bahrain International Circuit, kolejne udane wydarzenie, którym będzie Grand Prix Bahrajnu 2012 Gulf Air.

Początek zeszłego tygodnia przyniósł dość znaczącą zmianę stanowiska w tej sprawie. Organizator przyznał, że nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa wszystkim gościom, którzy przybędą na tor Sakhir.

W dzisiejszym świecie nie ma takich gwarancji. Wszędzie możesz być w niebezpieczeństwie, nawet na Silverstone.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że na szali jest “jedynie” 100 milionów dolarów, bo tyle mniej więcej wyniosły straty po odwołaniu zeszłorocznego wyścigu. Jednak obecność wielu znanych twarzy pośrodku krwawego konfliktu może być doskonałą okazją, dla walczącej o prawa opozycji, do zainteresowania reszty świata swoimi problemami. Wyobraźnia podsuwa mi bardzo wiele scenariuszy, o których nawet nie mam ochoty pisać.