Ferrari i Mercedes mają swoje wersje systemu regulacji wysokości zawieszenia

Na liście zespołów, które pracują nad systemem regulacji wysokości zawieszenia przybywa nazw. Początkowo mówiło się o wynalazku inżynierów z Enstone, ale na dzień dzisiejszy pracę nad podobnym systemem potwierdziły zespoły Ferrari oraz Mercedesa. Badania w tym kierunku były w przeszłości prowadzone przez Red Bulla, ale projekt miał się zakończyć w 2010 roku.

Jean Todt dał zgodę dla Lotusa (fot. World © Sutton)

Większość obserwatorów przegapiła słowa szefa zespołu Ferrari, który podczas otwarcia imprezy Wrooom, zapytany o system powiedział, że kilka zespołów złożyło na ręce przedstawicieli FIA stosowne dokumenty. Oficjalnie wiadomo już, że zespół Lotusa otrzymał zielone światło w kwestii zgodności systemu z regulaminem, więc z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że podobnie będzie pozostałych przypadkach.

Trudno w tej chwili wskazać, kto jeszcze może mieć gotowe rozwiązania w tej kwestii, a kto będzie musiał rozpoczynać pracę od zera. Z dużą uwagę należy obserwować zespół Mercedesa, którego szeregi zasilił Bob Bell pracujący wcześniej dla Renault. Pojawiły się plotki, że opóźnienie startu sezonu (Mercedes przywiezie nową maszynę dopiero na drugi test), ma bezpośredni związek z pracami nad systemem, a Bell stworzył w strukturach zespołu oddzielną komórkę pracującą tylko i wyłącznie nad systemem regulacji zawieszenia. Wiedza, jaką zdobył w Renault może się okazać kluczowa. Należy pamiętać, że Mercedes ma w rękawie kolejną nowinkę, jaką jest F-duct przedniego skrzydła. Jeśli oba systemy przyniosą spodziewane efekty, to możemy mieć od czynienia ze bardzo zaciętą walką w czołówce.