Huśtawka nastrojów

Czwartek przed wyścigiem, to dzień kiedy kierowcy inżynierowie oraz przedstawiciele FIA sprawdzają każdy centymetr toru. W przypadku GP Indii jest to podwójnie istotne, bo mamy do czynienia z nowym obiektem i przedstawicielom federacji zależy głównie na zapewnieniu bezpieczeństwa, a kierowcom i ich inżynierom nad przygotowanie jak najlepszych ustawień samochodu. W wtorek narzekano na stan infrastruktury. Wczoraj wielu dziennikarzy nie mogło powstrzymać się od achów i ochów. Dziś nastroje wróciły do stanu z początku tygodnia, a to za sprawą wielu kłopotów organizacyjnych.

Komentatorzy telewizyjni oraz radiowi podnieśli alarm, bo ich pomieszczenia nie posiadają okien wychodzących na tor. Większość stacji na świecie dostanie przekaz zbliżony do tego, czym sami jesteśmy raczeni, czyli komentarza z ekranu monitora. Pojawiły się też problemy z zasilaniem. W miarę instalowanie kolejnych urządzeń prąd znikał kilkakrotnie, a najdłuższa przerwa w dostawie energii trwała ponad godzinę. Ciekawe, jak będzie jutro, przed startem pierwszego treningu kiedy zespołu, odpalą całą telemetrię, a w ruch pójdą koce grzewcze. Pojawiają się pierwsze głosy, że inżynierowie projektujący instalację popełnili błąd w rachunkach. Organizatorzy uspokajają, że nawet jeśli, to jeszcze jest czas, aby usterkę naprawić.

Kolejny kłopot to ogromna ilość brudu znajdująca się na torze. Ostatnia warstwa asfaltu została położona kilka dni temu, ale na niekorzyść gospodarzy przemawia fakt, że trwały jeszcze prace budowlane. Maszyny czyszczące od wczoraj próbują poprawić stan nawierzchni, szczególnie na prostej startowej, ale póki, co efekt nie jest zadowalający, o czym poinformował Bernd Maylander, po wykonaniu kilku okrążeń instalacyjnych samochodem bezpieczeństwa. Chmura kurzu oraz uciekająca tylna oś, to dwa główne zastrzeżenia kierowcy SC.

Jest jeszcze jedna sprawa, która może mocno utrudnić życie kierowcom – jedzenie. Indie kuszą swoimi przysmakami, ale w padoku pojawiły się już pierwsze ofiar, które dzisiejszy poranek spędziły w odosobnieniu. Ekipy przywożą swoje zapasy oraz kucharzy więc wszystko leży w rękach kierowców. Podstawa, to nie dać się skusić, bo skutki mogą być więcej niż opłakane. Z tego, co pamiętam, to bardzo dotkliwie przekonał się o tym Mark Webber podczas jednego z wyścigów. Furorę wśród obserwatorów robią schody do nieba, które rzeczywiście prowadzą do nieba. Mimo tych wszystkich wytyków organizatorzy nie tracą dobrego ducha i zapewniają, że jutro wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, i tego im szczerze życzę.

Czwartek to także dzień, w którym FIA bacznie przygląda się samochodom przywiezionym na tor. Wiele elementów przechodzi bardzo rygorystyczne testy. Aha jeszcze jedno, obowiązuje kolejka…

Zobacz galerię zdjęć z czwartkowych zajęć na torze…