Japonia indywidualnie, Korea zespołowo

Kiedy wczorajszy wyścig wystartował kilkakrotnie przecierałem oczy i to nie ze względu na wczesną porę. Dominacja McLarena przez weekend była dość wyraźna, więc takiego obrotu sprawy raczej się nie spodziewałem. Hamilton miał uciekać, a Button połknąć Vettela tuż po stracie. Życie napisało jednak inny scenariusz i gdy dobrze wsłuchać się w sobotni wywiad, z dwukrotnym mistrzem świata, to wygląda na to, że taki był plan i udał się go perfekcyjnie wykonać.

Mocny atak tuż po starcie zapewnił Vettelowi dogodną pozycję, którą udało się utrzymać aż do mety. Najbardziej zadziwiające jest to, że kierowca Red Bulla pokonał Hamiltona na długiej prostej, w miejscu gdzie McLareny spisywały się zdecydowanie najlepiej. Różnica oscylowała wokół jednej sekundy, ale kiedy dojeżdżali do punktu pomiaru zegar zawsze pokazywał dwie, trzy dziesiąte zapasu. Nie wiem, czy Vettel miał nad tym jakąkolwiek kontrolę, ale patrząc z boku wyglądało to na świetnie wyreżyserowane.

Vettel, Webber i Horner tuż po zakończeniu wyścigu (fot. World © Sutton)

Świetnie z punktu widzenia zespołu spisał się Mark Webber. Spisał się zdecydowanie lepiej niż Button i niewiele zabrakło, aby pokonał również drugiego z kierowców McLarena. To było kluczem do zapewnienia zespołowi mistrzostwa konstruktorów. Warto zwrócić uwagę, że Webber w końcu popracował nad startem. Po wyścigu Australijczyk narzekał trochę na strategię drugiego pit stopu. Jego zdaniem zjazd na tym samym okrążeniu co Hamilton był błędem. Jedno, dwa okrążenia więcej i pewnie mielibyśmy duet Red Bulla na pierwszych dwóch stopniach podium. Z drugiej strony chyba dobrze, że tak się stało, bo oglądaliśmy świetny pojedynek.

Kolejny fantastyczny wynik zanotował Jaime Alguersuari. Okazuje się, że siódme miejsce we Włoszech nie było przypadkiem. Tym razem nie było tak fantastycznego awansu, ale pokonanie Mercedesa w bezpośredniej walce to nie lada wyczyn, nawet jeśli Rosberg jechał na oparach.

Wiele osób było mocno zaskoczonych słysząc z ust Alosno słowa “poddaje się”. Kierowca wyjaśnił, że pojechał około dwadzieścia okrążeń tempem kwalifikacyjnym i kiedy usłyszał w słuchawce, że do końca zostały jedynie dwa kółka stwierdził, że pora skończyć z ryzykowną jazdą i dowieźć bolid do mety w jednym kawałku. Alonso zaznaczył również, ze jazda za Massą nie kosztowała go zbyt wiele, bo jego tempo w tej fazie wyścigu było zbliżone do tego, co prezentował Brazylijczyk.

Dobry wyścig pojechał również Heikki Kovalainen, który zostawił w tyle dwa samochody Saubera. Samochody, które jeszcze niedawno kręciły się w okolicy punktów. Team Lotus znacznie poprawił swoje osiągi, a co ważniejsze rozwiązał bardzo bolesne do niedana problemy z niezawodnością.

Na koniec polecam Wam to, co zwykle zostawiam sobie na deser, po każdym wyścigu. Spacer po padoku z Tedem Krevitzem. Wszystko, co najważniejsze w czasie weekendu wyścigowego podane w pigułce.