Za drzwiami fabryki

Członkowie zespołu Ferrari robią bardzo wiele szumu wokół przyszłorocznego samochodu. Znamy tymczasową nazwę konstrukcji, znamy główne cele, jakie przyświecają inżynierom z Maranello oraz wiemy, że pewne prace są prowadzone w Kolonii, przy wykorzystaniu infrastruktury Toyoty.

Z ostatnich doniesień wynika, że Ferrari 663 to całkowicie nowa konstrukcja. Każdy element bolidu został wymyślony od nowa, z zachowaniem ograniczeń, które pojawiły się w regulaminie na przyszły sezon. Ze ust Stefano Domenicali wyszła informacja, że nowa ma być nawet kierownica. Większość elementów bazowych opuściła już etap produkcyjny. Pozostałe mają być gotowe w przeciągu kilku najbliższych tygodni. W czasie, kiedy będziemy emocjonowali się ostatnimi wyścigami sezonu, przyszłoroczne bolidy będą już w większości przypadków gotowe i zespoły rozpoczną etap udoskonalania, który będzie trwał tak długo, aż nie poznamy kolejnego mistrza świata.

Jeden z fińskich magazynów zapytał Adriana Newey’a, co sądzi o rewelacjach napływających z obozu rywala. Projektant Red Bulla zasugerował, że w przypadku Ferrari rozpoczynanie prac od czystej kartki papieru może mieć sens, ale ekipa z Milton Keyes podjęła decyzję o dalszym rozwijaniu tego, czym już dysponuje. RB8 ma dziedziczyć najlepsze cechy swoich poprzedników. Pewnym zaskoczeniem mogą być słowa Brytyjczyka, w których zmiany dotyczące położenia wydechu określa jako znaczące, ale nie fundamentalne. Te słowa sugerują, że Newey znalazł już sposób na utrzymanie docisku aerodynamicznego, mimo utraty korzyści płynących z dmuchania w dyfuzor.

Choć mowa jest o ewolucji niż rewolucji, to Brytyjczyk w odpowiedzi na informacje przkazane mu przez dziennikarzy miał powiedzieć, że wiele osób może być zaskoczonych, tym jak będzie wyglądał RB8. Newey niechętnie odpowiadał na pytania dotyczące szczegółów technicznych, ale powiedział, że jednej rzeczy możemy być pewni. RB8 na pewno będzie… niebieski.

Duże zmiany szykują się również w Mercedesie. Ross Brawn nie ukrywa, że głównym powodem tak słabych wyników osiąganych przez kierowców zespołu był błąd projektantów. Źle wymyślony zbiornik paliwa, bardzo utrudniał znalezienie odpowiedniego balansu samochodu. Bolid mocno zmieniał swoją charakterystykę wraz ze zmianą poziomu paliwa w zbiorniku. Wiemy już na pewno, że w przyszłym roku bolid Mercedesa będzie zdecydowanie dłuższy od tegorocznego. Do zespołu dołączyło również kilka tęgich głów, więc możemy spodziewać się czegoś ciekawego.

Dużą zagadką pozostaje, czy McLaren zdecyduje się nadal korzystać z nietypowych sidepodów. Pojawienie się litery “L” po obu stronach kokpitu wzbudziło wiele dyskusji na starcie obecnego sezonu. Ten element wyróżniał MP4-26 na tle konkurencji, jednak według specjalistów różnica w wydajności, w porównaniu do standardowego rozwiązania jest niewielka. Słowa Martina Whitmarsha, o dalszych pracach nad rozwojem MP4-26 i przeniesieniu wszystkich doświadczeń na przyszłoroczną konstrukcję mogą sugerować, że charakterystyczny kształt zostanie utrzymany. Brytyjska ekipa znana jest jednak z dość nietypowej polityki dotyczącej projektów, która zakłada wykorzystanie dwóch zespołów pracujących na zmianę, w kolejnych sezonach. Możemy się więc spodziewać dosłownie wszystkiego. Lewis Hamilton w jednym z ostatnich wywiadów powiedział, że MP4-27 to będzie prawdziwy zabójca. Pożyjemy, zobaczymy.

Z dużym zainteresowaniem będę spoglądał również w kierunku Toro Rosso. Konstrukcja podwójnej podłogi wydaje się być bardzo ciekawa i jest szansa że inne zespoły, szukając utraconego docisku, pójdą w tym kierunku. Trzeba pamiętać, że STR6 został w całości wymyślony i zbudowany przez nowy zespół inżynierów, całkowicie niezależny od pomysłów i zasobów Red Bulla. Fakt, że nie stracili, a wręcz umocnili swoją pozycję w stawce jest godny uwagi.

Renault po roku zabawy z odwróconym wydechem jest zmuszone powrócić do klasycznego rozwiązania. Pojawia się wiele pytań o potencjał projektowy zespołu. Bardzo wielu doświadczonych inżynierów zasiliło szeregi konkurencji. Można odnieść wrażenie, że zarówno na torze jak i w fabryce brakuje wyrazistej postaci, która mogłaby wziąć cały ciężar na swoje barki.

Za murami fabryk rozpoczął się wyścig z czasem. Zwycięzcę poznamy dopiero za rok, ale już po pierwszych testach powinniśmy mieć wiedzę o tym, kto najlepiej przepracował zimę. Póki co, bark jest konkretnych informacji na temat luk w regulaminie, a inżynierowie zespołów pytani o ewentualne nieścisłości, ograniczają się jedynie do tajemniczych uśmiechów. Od tego w dużej mierze zależy obraz, jaki przyjdzie nam oglądać w przyszłym roku.

Najbliższe sesje treningowe nabiorą całkiem nowego znaczenia. Wzorem poprzednich lat zespoły będą chciały wykorzystać ten czas na sprawdzenie elementów przygotowanych na kolejny sezon. Zespoły już wypatrują nowinek u swoich konkurentów i myślę, że my powinniśmy zrobić to samo.