Liczby nie kłamią

Zespół Mercedesa przed zbliżającym się wyścigiem o GP Niemiec zaserwował nam sporą porcję statystyki. Mimo, że za nami dopiero połowa wyścigów, to można już śmiało powiedzieć, że wprowadzone przed sezonem zmiany dały oczekiwany efekt. Zanotowano 623 manewrów wyprzedzania, z czego 175 “na kierowcach” nowych zespołów oraz 43 pomiędzy kolegami z zespołu. Podczas wyliczeń nie brano pod uwagę wyprzedzeń na pierwszym okrążeniu oraz spowodowanych awarią samochodu rywala.

DRS zmienił obraz wyścigów (fot. World © Moy/Sutton)

Jest to ogromna różnica w porównaniu do poprzedniego sezonu gdzie obserwowaliśmy około 350 manewrów z czego w ponad połowie przypadków zaangażowani byli kierowcy nowych zespołów. Niepodważalny wpływ na poprawę atrakcyjności ma system DRS, który pomógł kierowcom aż 180 razy. Ważne, że statystycy Mercedesa wzięli również pod uwagę stan ogumienia. 45% wszystkich manewrów zostało wykonanych w sytuacji, gdy różnica w stanie opon wynosiła więcej niż 5 okrążeń. Gdy w użyciu był DRS (180 manewrów) ten współczynnik wzrasta do 48%.

Jak można przeczytać powyżej, statystyki w pełni pokrywają się z tym, co możemy zauważyć gołym okiem. Niezależnie od układu toru liczba wyprzedzeń znacznie się zwiększyła. Jedynym, opornym na DRS obiektem okazał się uliczny tor w Monako, gdzie jedynie 9% manewrów zostało wykonanych z użyciem tego systemu. Co dziwne, na drugim końcu tego samego wykresu znalazł się inny uliczny obiekt. W Walencji system asystował przy połowie wykonanych manewrów.

Można by się zastanawiać, czy same opony nie wystarczyłyby do “zrobienia” widowiska, ale w obecnej sytuacji nie widzę w tym najmniejszego sensu. Emocje podczas wyścigów oraz gryzmoły na ubrudzonych smarem notatkach inżynierów zdają się potwierdzać, że obecny sezon już przeszedł do historii i mam nadzieję, że będzie wyznacznikiem tego, co będzie nam dane oglądać w kolejnych latach. Ważne jest jedynie zachowanie pewnego umiaru, aby nie doszło do sytuacji, w którehj będziemy mieli po trzy lub cztery strefy DRS, bo to może ocierać się o śmieszność.